Dzisiaj przepis na pyszne pączki z marmoladą. Takie prawdziwe pączki, jakie pamiętam z dzieciństwa, a nie takie podróby, jakie można kupić w większości marketów a nawet cukierni. Takie ciemne, z dużą ilością lukru a nie z cukrem pudrem.
Pączki z tego przepisu robiłam już pod koniec stycznia, kiedy to wracając z córką od lekarza przejeżdzałam koło Starej Pączkarni. I ten zapach… nie było opcji, po powrocie musiałam smażyć pączki i koniec 😉
Do tej pory najczęściej korzystałam z tego przepisu na pyszne pączki z ziemniakami. Ale zdecydowanie jestem w stanie zdradzić ten przepis na rzecz tego nowego 😉
Przepis znaleziony przypadkiem, w Gazecie Krakowskiej. I na pewno na długo zostanie z nami.
Ja się bez bicia przyznam, że najbardziej lubię pączki z marmoladą i to tą kupną. Nie polecam do nadziewania używać dżemu, bo jest za rzadki, chyba, że nadziewacie pączki po smażeniu.
I jak dla mnie plusem jest możliwość nadziania pączków przed smażeniem. Wycinamy krążek ciasta, na który nakładamy marmoladę i sklejamy go, a następnie formujemy kulę. Podczas smażenia tradycyjnych pączków, złożonych z dwóch okręgów jest szansa rozlepienia, wypłynięcia nadzienia i zabrudzenia tłuszczu. Tutaj tego nie ma. Pączki wychodzą idealne. Możemy nadziewać je również za pomocą szprycy cukierniczej po usmażeniu w zasadzie dowolnym nadzieniem.
To co dla mnie było nowością przy cieście na pączki, to ubicie jajek i cukru na puszystą masę. I to ubijanie dobrych kilka minut. Tak mi się wydaje, że ta masa powoduje taką puchatość pączków i to, że ciasto jest bardzo leciutkie i dzięki temu łatwo się dosmaża. To dosmażanie czy to pączków czy racuchów to takie moje małe zboczenie 😉 Ale ja zwykle robię kilka rzeczy na raz (tak, wiem to niezdrowe;), i zdarza mi się a to zbyt wysoka temperatura, to za niska itp, itd. Przy tym cieście, nie ma takiej trzęsawki. Smażyło mi się pączki idealnie. Oczywiście, jeśli tłuszcz będzie baardzo gorący, to wierzch nam się spali a środek tak czy siak będzie surowy, także jak ze wszystkim, tutaj potrzebujemy wyczucia.
Jak poznać, że pączek jest usmażony w środku? Surowe ciasto włożone na tłuszcz jest ciężkie. A to usmażone jest wyrażnie lżejsze, zaczyna się delikatnie unosić na powierzchni, dryfować 😉 Jak głupio to nie brzmi, wiecie o co chodzi 😉
Jeśli nie macie spirytusu, można zastąpić go wódką albo octem.
Zdjęcie może mało blogowe, ale prawdę mówiąc nie przewidywałam, że pączki znajdą się na blogu. Myślałam, że przetestuję przepis, który będzie nader średni i tyle. Więc specjalnie do fotek się nie przykładałam, a tu taka niespodzianka 😉
Lukier to ok 1 szklanka cukru pudru wymieszana z 2 łyżkami czego tam macie – białka, śmietany czy nawet soku z cytryny lub pomarańczy. Proponuję zaczynać od mniejszej ilości płynu i w razie konieczności dodawać.
Pączki klasyczne z marmoladą
Składniki
- 1 szkl. mleka
- 5 dag świeżych drożdży
- 3 łyżki cukru
- 500 g mąki tortowej
- szczypta soli
- 1 łyżka cukru waniliowego
- 1 jajko
- 4 żółtka
- 4 łyżki rozpuszczonego i ostudzonego masła
- 2 łyżki spirytusu
- marmolada do nadziewania
- lukier
Wykonanie
- Do ciepłego mleka wkruszyć drożdże z łyżką mąki i łyżką cukru. Odstawiamy na 15-20 min do wyrośnięcia.
- Jajko, żółtka ucieramy z cukrem na baaaardzo puszystą masę – ok 10 min najapierw na wolnych, potem na wysokich obrotach.
- Do miski przesiewamy mąkę, dodajemy sól, cukier waniliowy. Dodajemy drożdże oraz masę jajeczną.
- Wyrabiamy ciasto ręką lub mikserem ok 10 min. Ciasto będzie dość lepkie. Gdyby ciasto było zbyt gęste, dodajemy 2-3 łyżki ciepłego mleka.
- Dobrze wyrobione ciasto, powinno odstawać od ręki.
- Dopiero na tym etapie dodajemy spirytus oraz masło. Wyrabiamy dalej ok 5 min,
- Ciasto odstawiamy przykryte ściereczką na ok 1,5h.
- Ciasto wykładamy na oprószoną mąką stolnicę. Wałkujemy na grubość 1,5 cm. Wykrawamy szklanką krążki.
- Na każdy krążek nakładamy nadzienie i sklejamy, formując kształt pączka.
- Gotowe pączki przykrywamy ściereczką i pozostawiamy do napuszenia jeszcze ok 30-45 min.
- Pączki smażymy w gorącym (ok. 180 stopni) oleju, po ok 2 min z każdej strony. Pączki wyrażnie staną się lżejsze, że tak powiem 😉
- Osuszamy pączki na ręczniczku papierowym.
Wyglądają obłędnie. Zjadłabym takiego pączka w ilości hurtowej haha 🙂