Nie to, że uwielbiam baklavę, ale ją lubię 😉 Chociaż po tym wypieku, to może zaliczę ją do kategorii uwielbiam. Ta domowa baklawa, z tą kupną ma niewiele wspólnego. Nie jest typową mordoklejką, mega słodką, jakie można nieraz kupić na różnego rodzaju stoiskach. Tutaj sami decydujecie, jak słodki wyrób zrobicie, ile i co dacie do środka czy na wierzch.
Ogólnie, baklava wydawała mi się czymś bardzo skomplikowanym, chyba głównie przez ciasto. Okazało się, że nie wymaga specjalnych składników, a ciasto robi się bardzo prosto.
Baklava to uwaga…30 warstw cieniutkich jak pergamin, ciasta. Widać je doskonale po upieczeniu. Warstwy te dwukrotnie przekładamy siekanymi orzechami. Jest trochę zabawy z wałkowaniem, ale wałkuje się je prosto i stosunkowo szybko. Należy jedynie pamiętać, o dość szczodrym posypywaniu placków ciasta mąką ziemniaczaną. I zdecydowanie, to ciasto jest inne niż ciasto francuskie, bo to filo lub ciasto zwane korą. Nie warto też moim zdaniem kupować gotowego ciasta. Zdecydowanie fajniej, zrobić je samemu.
Wierzch naszego ciasta, jeszcze przed upieczeniem, polewa się stopionym masłem klarowanym. Dzięki temu ciasto nabiera i ładnego koloru i charakterystycznego smaku. Upieczoną baklavę, polewa się syropem – rozpuszczonym cukrem (ewentualnie z dodatkiem miodu) z cytryną. I właśnie dzięki temu dodatkowi, możecie sami decydować, jak słodki wyrób otrzymacie.
Ja zużyłam 1/4 zalecanej porcji i jak dla mnie całość jest wystarczająco słodka. Co ważne, syropu nie można wlać na raz, bo baklava przestanie być chrupka. Warto polewać ciasto syropem kilkukrotnie w odstępach czasu, aby syrop mógł się wchłonąć a nie od razu nasączył nam ciasto. Jak przeczytałam w dyskusjach pod oryginalnym postem, najlepiej polewać gorące ciasto zimnym syropem, lub zimne ciasto gorącym syropem. Ja wybrałam wariant drugi.
Baklava zdecydowanie najlepsza jest na kolejny dzień, kiedy wszystkie smaki przejdą sobą. Gryziemy delikatne ciasto, które miło pęka pod naciskiem zębów, w nasze kubki smakowe uderza nutka orzechowa… Ja zdecydowanie więcej nie kupię gotowej baklavy 😉 Nie warto.
Ciasto jest z gatunków tych solidnych. Tzn. tak, możemy powiedzieć, że jest zdrowe bo orzechy, bo miód jak go dodamy 😉 Ale to solidna porcja kalorii. Na pociechę dodam, że nie zjecie go dużo, bo jest bardzo zapychające.
Baklavę pieczemy w okrągłej formie, jednak ja nie jestem tradycjonalistką i powstała u mnie w foremce kwadratowej 😉
Przepis zaczerpnięty z bardzo fajnego bloga, do którego z pewnością wrócę nie raz „Turcja od Kuchni„. Swoją drogą Turcja jakoś mnie nie pociągała nigdy, ani turystycznie ani kulinarnie. Dzięki autorce bloga wiem, że to się zmieni 😉 Jak już wspomniałam, zrobiłam zaledwie 1/4 ilości zalecanego syropu (w moim przepisie jest połowa porcji syropu, możecie użyć cały lub zrobić połowę tego). Dałam również więcej orzechów włoskich i pistacje na górę.
Uwaga, przed wyjęciem baklawy z pieca, sprawdzamy, czy na pewno dopiekły się dolne warstwy ciasta.
Składniki
Ciasto
- 1 szkl gęstego jogurtu naturalnego
- 1 szkl oleju
- 3 jajka
- 1 łyżeczka octu winnego
- szczypta soli
- 10g proszku do pieczenia
- 200g klarowanego masła
- 700g mąki pszennej
Nadzienie
- 400g zmielonych orzechów włoskich lub laskowych, posiekanych
- + dużo mąki ziemniaczanej do posypywania placków
- garść pistacji niesolonch do posypania
Syrop
- 2 szkl. wody
- 2,5 szkl cukru
- 2 plasterki cytryny
Instrukcje
- Ze składników zagniatamy elastyczne ciasto.
- Odkładamy na 15 min.
- Ciasto dzielimy na 30 kawałków (wielkości większego orzecha włoskiego)
- Wałkujemy każdy fragment ciasta na bardzo cieniutki, przeźroczysty placek.
- Układamy placek na placku.
- Po 10 i 20 warstwach, przekładamy siekanymi orzechami i kontynuujemy kłaść placki.
- Ciasto przekładamy do blachy, kroimy na kawałki w kształcie rombów.
- Polewamy sklarowanym i rozpuszczonym masłem.
- Posypujemy siekanymi pistacjami.
- Pieczemy w 180 stopniach przez ok. godzinę.
- Rozpuszczamy składniki syropu.
- Polewamy etapami ostudzone ciasto.