W czasach, kiedy byłam dzieckiem, wszelkiego rodzaju fast-food, street-food nie był popularny. Wtedy rodzice cieszyli się, jak był jakikolwiek food;) a obiady w domu, czasem wyglądały dość dziwnie 😉 W każdym razie w latach 80, jako street-food można by wymienić hot-dogi, bułki z pieczarkami i zapiekanki. I dzisiejszy wpis, poświęcam zapiekankom, tym najbardziej klasycznym, z pieczarkami i serem.
Każde dziecko miało swoje preferencje, część uwielbiała zapiekanki (kosztowały 25 zł), część jadła tylko hot-dogi. Bułki z pieczarkami nie były dość powszechne i jedliśmy je czasami podczas wypraw na Starówkę.
I wiecie co, mieszkam w Krakowie, gdzie panuje powszechny zachwyt zapiekankami z Placu Nowego. Jak dla mnie, są beznadziejne. Ot, zwykłe buły, odgrzewane w mikrofalach lub jakiś nieco lepsiejszych piecykach. Zdecydowanie towar przereklamowany. Jeszcze te wszystkie dodatki, które stanowią o przeroście formy nad treścią… A istotą zapiekanki, są trzy składniki : bułka, pieczarki i ser. W tej prawdziwej zapiekance, bułka wspaniale chrupie, pieczarki niosą na język wyraźną informację: tutaj jesteśmy! I ser, który łączy składniki w doskonale spójną całość. Z przyprawami też kiedyś nie szalano, bo co w kuchni było? Sól, pieprz, majeranek. Bardziej światli mogli poszczycić się papryką. W tych klasycznych zapiekankach, znajdziemy zatem głównie sól i pieprz.
I wracam do tych współczesnych bułowatych zapiekanek. Nie są robione na tradycyjnym pieczywie – półbagietkach, bagietkach, tylko czymś bułopodobnym, co nijak nie chrupie przy gryzieniu. Ja tym bułowatym produktom, mówię stanowcze nie! I co gorsza, ciężko kupić takie tradycyjne zapiekanki, właśnie na zwykłej, chrupiącej bułce.
Wróćmy do naszych zapiekanek. Możecie zrobić je na dowolnie pokrojonej bagietce, półbagietce, zwykłej bułce pszennej czy bułce wrocławskiej (wece). Ja wybrałam to ostatnie rozwiązanie. Część bułki pokroiłam na kromki, część wzdłuż. Każdy, niezależnie czy lubi cieńsze czy grubsze zapiekanki, będzie miał co wybrać.
Ja użyłam mieszanki dwóch serów -mozzarelli i goudy. Oczywiście mam świadomość, że ongiś mozzarella w Polsce nie występowała, ale lubię ją dawać teraz do zapiekanek, bo fajnie się ciąąąąągnie. No i wierzch zapiekanki. Standardowo, sól i pieprz. Ja dodatkowo użyłam mieszanki przypraw do grzanek, pewnej znanej firmy, ale tylko dlatego, że ją lubię 😉 Zapiekanki wyjdą Wam również super, z samą dolą i pieprzem czy dodatkiem ziół prowansalskich lub samego oregano.
Obowiązkowo, zapiekanki jemy z keczupem 😉
My często mówimy na zapiekanki „zapieksy”. A Wy jak je nazywacie? I jako dziecko woleliście zapiekanki czy hot-dogi?
Składniki
- 300 g sera żółtego ( u mnie mozzarella i gouda)
- 400 g pieczarek
- Bułka wrocławska
- 1 cebula
- 2 łyżki masła
- 2 łyżki oliwy
- sól, pieprz, papryka, oregano
- Mieszanka przypraw do grzanek (opcjonalnie)
Instrukcje
- Bułki rozkrawamy, skrapiamy oliwą i wkładamy do piekarnika do lekkiego podpieczenia.
- Cebulę kroimy w kostkę, szklimy na maśle.
- Do cebuli wrzucamy pieczarki pokrojone w pół plasterki.
- Podsmażamy.
- Solimy i pieprzymy.
- Ser ścieramy na tarce o grubych oczkach.
- Na podpieczone bułki układamy pieczarki z cebulką.
- Na to układamy sporo sera.
- Posypujemy przyprawami.
- Zapiekamy ok 10 min, aż ser się rozpuści a bułka będzie pod ugniataniem palcem chrupać.
- Podajemy z keczupem.
bardzo lubię szczególnie te właśnie z pieczarkami i serem… nie przekombinowane:) mniam!
Domowe i proste=najlepsze 😉
Dawno nie robiłam. Dziękuję za wspaniałą inspirację.