Nie wiem jak jadacie bób. U nas zwykle mama gotowała go w osolonej wodzie i tyle. Latami wcinaliśmy taki bób i nikomu to nie przeszkadzało. Ale polecam Wam spróbować tej wersji. Młody bób jeszcze ciepły z dużą ilością czosnku, oliwy i koperkiem. Nic skomplikowanego, nic odkrywczego, a smakuje wybornie. Może oliwa, była właśnie wymyślona do tego dania?
U nas jadamy taki bób np. na kolację lub podjadamy w ciągu dnia. Bób nawet jak wystygnie, przechodzi smakiem oliwy, czosnku i koperku. Jeśli nie lubicie smaku oliwy, można zastąpić ją masłem. Jeśli macie wcześniej ugotowany bób, a chcecie zjeść go na ciepło, wystarczy podgrzać oliwę, dorzucić do niej czosnek i wrzucić do tego bób i chwilkę dusić razem. Pamiętajcie, aby pilnować czosnku. Nie może się przypiec, bo zgorzknieje nam i oliwa i czosnek. Tutaj zdecydowanie nie polecam masła, chyba, że klarowane.
Do tego pamiętam, że rodzice gotowali bób całkiem długo. Prawda taka, że jeśli macie świeży bób, wrzucicie go na lekko osolony i posłodzony wrzątek, to wystarczy jakieś 5-7 min w zależności od preferencji. Znam takich, którym wystarczą nawet 3 min.
Możecie też taką mieszankę bobową potraktować jako wyjście do sałatki i dodać np pomidory i ogórasa. A może odważycie się na dodanie jakiś owoców i np. rukoli?
A jak przygotowany bób smakuje Wam najbardziej? Obieracie bób przed zjedzeniem?
Składniki
- 500 g młodego bobu
- 3 łyżki oliwy
- 3 ząbki czosnku
- kilka gałązek koperku
- sól, pieprz do smaku
Instrukcje
- bób myjemy, wrzucamy na wrzątek (posolony i pocukrzony) gotujemy do miękkości ok 5-7 min.
- Do bobu dodajemy oliwę, przeciśnięty czosnek i posiekany koperek.
- Mieszamy.
- Doprawiamy do smaku solą i pieprzem.