Zapraszam dzisiaj na przepis na schab parzony, w postaci domowej wędlinki. Przygotowanie schabu w nie zajmie Ci dużo czasu. Zapomnij o godzinnym pieczeniu w piekarniku czy żmudnym nacieraniu mięsa przyprawami. Do garnka z wodą wrzucasz przyprawy i wkładasz mięso. Odliczasz 5 minut od zagotowania schabu i operację powtarzasz drugiego dnia. Jak sama widzisz, przygotowanie domowej wędliny nie musi być czasochłonne, więc dość wymówek 😉
Przepis na ten schab znajdziesz w internecie pod kilkoma nazwami : schab parzony, schab w 5 minut i w końcu schab w 10 min. Mimo, że modny był jakieś 2 lata temu, Mieszam wtedy jeszcze nie istniał i schab ma swoją premierę na blogu dopiero teraz 😉
Schab z przepisu wychodzi kruchy, w żadnym razie nie mdły. Jest też jak dla mnie mocno mięsny, że tak powiem i ta „mięsność” nie musi każdemu odpowiadać.
Co jest dobrego w tak przygotowanym schabie? Do kanapek już wiemy, że pasuje idealnie, ale podgrzany sprawdzi się również jako danie obiadowe. W taki sam sposób możecie przygotowywać inne mięska jak np. karkówkę. Możemy również eksperymentować z przyprawami dodawanymi do wody.
Do parzenia schabu, warto wybierać kawałki mięsa dość wąskie, wtedy cały płat mięska lepiej przejdzie przyprawami.
Wody dodajemy tyle, aby mięso było przykryte. Ilość wody w dużej mierze zależy od wielkości garnka, ale będzie jej 2-3 l.
Składniki
- 1 kg schabu
- wody ok. 2,5 l
- 3 spore łyżki majonezu
- 3 łyżki majeranku
- 4 ząbki czosnku (dałam 2 przeciśnięte, 2 pokrojone w plastry)
- 10 ziaren pieprzu
- 3 ziarna jałowca/ 1/2 łyżki kolendry/ 1/2 łyżki kminku (opcjonalnie)
- 5 ziaren ziela angielskiego
- 4 listki laurowe
- 3-4 łyżki soli (w zależności od ilości wody)
Instrukcje
- Wszystkie przyprawy wrzucamy do wody.
- Mięso związujemy sznurkiem lub nitką.
- Dodajemy do wody mięso i całość zagotowujemy.
- Gotujemy 5 min, wyłączamy gaz.
- Mięso pozostawiamy w garnku do kolejnego dnia.
- W kolejnym dniu znów całość zagotowujemy i gotujemy mięso 5 min.
- Pozostawiamy mięso do ostygnięcia w wywarze.
- Ja wyjmuję je kolejnego dnia.
zbierałam się do tego przepisu już od dawna z marnym skutkiem- czas chyba go w końcu zrobić! wygląda świetnie:)
Rób, rób, bo w zasadzie roboty przy nim nie ma 😉